To kolejna przeczytana ksiazka.
Tym razem udalo mi sie trafic w 10.
Ksiazke przeczytalam w 2 dni nie mogac sie oderwac.
Ciezko powiedziec co mnie zauroczylo.
Ale sa jeszcze dwie czesci i jak bede w kraju nastepnym razem koniecznie musze je kupic.
Na zdjeciu widac tez porzucone zakolanowki.
Mialam mase innych prac do zrobienia ale czas je wyciagnac.
Sa gotowe w 80%:)
A teraz klopoty.
Dzieci z Polski porprosily mnie o zrobienie numeru na altanke na dzialkach.
Wieki cale nie robilam nic w decu, tak wiec chetnie przystalam na prosbe.
Utknelem na braku czarnej farby ktora musze napisac numer.
Ale to mniejszy problem, wiekszy znalazlam na strychu.
Kto robiu decu wie, ze bez sensu jest rozpoczynanie jednej pracy.
Tak wiec pozbieralam wszytko co kiedys rozpoczelam w tym karton z pisankami.
Wiem ze juz po swietach ale co tam na przyszly rok bedzie jak znalazl.
I wbilam sie w szok.
Oto co bylo w kartonie.
Wiekszosc jaj zostala pogryzionia przez myszy.
Wiem ze to myszy bo w srodku byly ich odchody.
Mydelko do rysowania wykrojow tez mi zezarly...
Ale sa i dobre wiesci maszyna rozgrzana do czerwonosci a decu sie lakieruje, tak wiec bedzie co pokazywac .
Buziaki Lacrima