Z tym balowaniem to mnie troszkę poniosło ale fajnie się rymuje z wekowaniem.
Od niedzieli wieczór jestem w kraju.
Wyjazd był spontaniczny tak więc nie miałam czasu żeby coś napisać na blogu.
Przyjechałam do kraju w dwóch celach.
Pierwszy i najważniejszy weki.
Piwnica świeci już pustkami, bo w zeszłym roku nic nie robiłam.
I drugi odwiedzić fryzjera, lekarza i małe zakupy.
Z frontu wekowego melduję że w słoiczkach są już
jagody 15 sztuk
porzeczki do mięs 9 sztuk
chutney z porzeczek 7 sztuk
czereśnie do mięs 9 sztuk
kolorowa sałatka 12 sztuk ale muszę dorobić do 40...
do tego trzeba dodać 8 sztuk makreli:)
Razem 60 sztuk
Przepisy na te weki znajdziecie na samym dole paska po prawej stronie wystarczy kliknąć na ten co Was interesuje.
A tak wyglądałam wczoraj wieczorkiem na polowaniu na buty.
Efekt polowania tadam!!!!
Obłędne sandałki.
Jak już jestem zmuszona do noszenia obuwia na płaskim bo tu są góry to niech ono przynajmniej jakoś wygląda...
Muszę znaleźć czas żeby Was odwiedzić ale nie wiem czy dam radę w tym tygodniu.
Wasza tym razem zalatana Lacrima