Z tym balowaniem to mnie troszkę poniosło ale fajnie się rymuje z wekowaniem.
Od niedzieli wieczór jestem w kraju.
Wyjazd był spontaniczny tak więc nie miałam czasu żeby coś napisać na blogu.
Przyjechałam do kraju w dwóch celach.
Pierwszy i najważniejszy weki.
Piwnica świeci już pustkami, bo w zeszłym roku nic nie robiłam.
I drugi odwiedzić fryzjera, lekarza i małe zakupy.
Z frontu wekowego melduję że w słoiczkach są już
 jagody 15 sztuk
porzeczki do mięs 9 sztuk
chutney z porzeczek 7 sztuk
czereśnie do mięs 9 sztuk
kolorowa sałatka 12 sztuk ale muszę dorobić do 40...
do tego trzeba dodać 8 sztuk makreli:)
Razem 60 sztuk
Przepisy na te weki znajdziecie na samym dole paska po prawej stronie wystarczy kliknąć na ten co Was interesuje.
A tak wyglądałam wczoraj wieczorkiem na polowaniu na buty.


Efekt polowania tadam!!!!
Obłędne sandałki.


Jak już jestem zmuszona do noszenia obuwia na płaskim bo tu są góry to niech ono przynajmniej jakoś wygląda...
Muszę znaleźć czas żeby Was odwiedzić ale nie wiem czy dam radę w tym tygodniu.
Wasza tym razem zalatana Lacrima


Ja samozwańcza królowa grzybowa przegrałam...
Wczoraj wieczorem syn prywatnie osobisty, do tego pierworodny ze swoją dziewczyną przniósł 2 czerwone kozaczki z lasu.


Dzisiaj z samego rana obleciałam stare kąty ale nic zero!!!
To widok 10m od naszego domu.
Oj ciężkie te grzybobrania...

 
























Za to jagody właśnie dopisały.




Tylko jak je zbierać gdy znowu zaczęło padać???
Jednak coś tam przyniosłam.
To płatki dzikiej róży będą do herbaty i napoi.




Myślicie, że na wyspie skończyłam tylko kocyk?
Pomyłka.
Jak widziałyście na zdjęciach słonko świeciło prawie całą dobę i trzeba było sobie jakoś skrócić czas oczekiwania na rybaków:)
Tak więc na miejscu dokupiłam kordonek i machnęłam
 2 kolejne serwetki.
To nowe wzory z gazetek przysłanych mi przez 2 Kasie:)
Ta wczoraj została dołączona do Candy.



A ta, na tą chwilkę zostanie u mnie .




Ale jeśli jakimś cudem ilość osób na Candy przekroczy 100
 to ta serweta będzie nagroda pocieszenia.
Wzorki umieszczę jak tylko znajdę gazetkę...
Gdzieś ją schowałam.

W piątek "guzik" Wam pokażę:)
Lecę kończyć kolejne prace.
Miłego dnia Lacrima

Rozpiska nici
bawełna 25om
Razem 19,055 km
Obiecałam to jest.


W skład Candy wchodzą:
2 buteleczki o ciekawym kształcie, ja trzymam w takich syropy ale mogą też służyć jako flakoniki.
Świecznik z motylkiem.
Magiczne pudełko na drobiazgi, składa się w ciekawy sposób.
4 ozdobne długie szpilki tak poszukiwane na blogach.
Wieszaczek w kształcie serca.
I oczywiście jak na mnie przystało serweta na drutach.

ZASADY proszę przeczytać uważnie:)

1). Zostaw komentarz pod tym postem
od 09.07.2012 do 31.07.2012 do północy).
2. Jeśli jesteś posiadaczem bloga to umieść na nim informację o zabawie (kto nie ma bloga, nie musi ;)))
3). Jeśli masz bloga zostaw swój adres , zawsze  mam problem z dotarciem do Waszych blogów, a chciałabym Was odwiedzić :)
4). Osoby bez blogów nie muszą zostawiać adresu, chodzi o bezpieczeństwo ale uprzedzam, że jeśli zostaną wylosowane i w ciągu 2 dniu nie skontaktują się ze mną to, przeprowadzę ponowne losowanie.
Możesz być anonimem ale podaj imię lub nick:)
5). Miło mi również będzie jeśli przyłączysz się do grona moich obserwatorów.

NAJWAŻNIEJSZE!!!
Bardzo Proszę pisać numer komentarza.
Widziałam to na jednym z blogów.
Strasznie ułatwia to życie podczas losowania.


Pozostaje mi tylko trzymać za Was kciuki Lacrima.


Kochane jeśli nie zapiszecie numeru to już nie dopisujcie kolejnego komentarza:)
A pomyłki od czasu do czasu będę korygowała.
I tak dla mnie będzie to prostsze niż liczenie komentarzy w czasie losowania.
Buziole Lacrima

Wczoraj była pierwsza część naszego wypadu.
Dzisiaj obiecane zdjęcia z jednego z nocnych połowów ryb.



Zdjęcia z łodzi robił Piotr o 0,30 h

To mój jedyny wypad na te rybki...


Wodę uznaję tylko w wannie.
2 razy się topiłam i chyba mam urazik:)

 Piotr to co innego!


Do tego zabiłam wędkę i złowiliśmy jedną rybkę


Ale za to widziałam morświny!!!
Za plecami usłyszałam dziwny dźwięk "puuff puuff'"  
i to były właśnie morświny, które nabierały powietrza.
Niestety za diabła nie udało się ich uchwycić na zdjęciach.
Dzień wcześniej całe stada wpłynęły nawet do zatoki pomiędzy łodzie.
To chyba one wystraszyły rybki...
Mimo to Piotr złowił ich sporo.
Trudno stwierdzić ile ale były tego 2 skrzynki styropianowe.

I jak zawsze wszystko co dobre szybko się kończy.
Czas powrotu.
Tym razem droga numer 6.


Na jednym z postojów przywiązany do płotu stał renifer.


3 lata temu widzieliśmy dzikie stada to dopiero był widok.
Z tym Wera próbowała się zaprzyjaźnić...
Widoki zapierały dech w piersiach.
W sumie takie przeniesienie w czasie.
Bardzo surowy krajobraz.


Na kolejnym postoju wystarczyło przejść kilka kroków by zobaczyć rwącą rzekę.


Po jedenastu godzinach dojechaliśmy do Oslo.
Jaddis jechała z rodzinką drogą numer 3.
Ale wiecie co ?
Dotarliśmy do domków w tym samym momencie:)
Oni z łodzią i dziećmi mieli więcej postojów.
W domku czekała nas niespodzianka.
Zakwitła mimoza.
W lutym Daniel posadził kilka nasion.
3 z nich wykiełkowały .


Mam jeszcze zdjęcia z jednego postoju.
To był taki mały ogród skalny z roślinami z różnych części Norwegi.
Muszę nad tym popracować.
Powiem jedno.
Jeśli w piekle są ogrody to tam trafię.
Znowu zebrałam kilka roślin po drodze.
Na sam koniec chciałam podać Wam przepis na te makrele w słoikach.
Ja do tej pory w ten sposób robiłam tylko płaty śledziowe.
Jednak śledzie smażę w cieście.
Wczoraj otworzyłam pierwszy słoiczek  muszę powiedzieć,
 że są rewelacyjne.


Następna wycieczka pewnie w sierpniu jak przyleci moja mama.

Bardzo Dziękuję za to chciałyście zostawić kilka słów pod moim postem.
Ściskam Lacrima
Z dużym opóźnieniem ale jest.
Relacja z wypadu na rybki na wyspę Hitra.
Gdyby nie Jaddis nawet nie wiedziała bym o tej wyspie.
Mimo iż to jest największa wyspa Norwegii.
Czemu bym nie wiedziała?
Bo na jaki gwizdek miała bym jechać na jakąś wyspę ponad 500 km?
Ale co tam, namówieni przez koleżankę i zachęceni jej poprzednimi dużymi połowmi postanowiliśmy spróbować.
Na wyspę prowadzą dwie drogi.
Tak zwana 3 lokalna krótsza i z mniej ładnymi widokami i międzynarodowa 6 dłuższa i cudna.
Zawsze staramy się wybierać jeśli tylko możliwe różne drogi .
A więc w tamtą stronę padło na 3.
Powiem tak widoki wprawiedzie takie nie Norweskei ale mi osobiście bardzo się podobało.




Postoje na rozprostowanie łapek są koniecznością:)




To w tle to śnieg...




Tak wyglądają hodowle łososia.




Droga w pewnym momencie kończy się zakrętem i przejściem w 6.
Jak widać trzeba uważać...




Norweskie drogi są całkiem całkiem ale prędkość jaką wolno się po nich poruszać doprowadza do płaczu.
 Po 9 godzinach jazdy naszym oczom ukazał się taki znak.




Jak pisałam Hitra to wyspa a więc jedyny dostęp do niej po
za łodzią to tunel.
Długość 5700 pod dnem .
Jak wyglądają rybki pokazywałam tutaj:)
A to okolica kempingu.




Wera była zachwycona pobytem:)




Nie zrobiłam zdjęć z campingu...nie mam pojęcia czemu?:)
Ale tutaj jest lista rekordów złowionych ryb.




Zdjęcie pochodzi z tej strony
To nasz domek.




Zdjęcie pochodzi ze strony campingu.


Jedyny minus to woda.
Ponieważ to wyspa kolor wody jest raczej beżowy.
Na wyprawę musieliśmy kupić baniak 20l.
Pranie odpada szczególnie białych rzeczy.
AAA zapomniałam o meszkach wieczorową porą.
Do tej chwili mnie swędzi.


Jutro zdjęcie z "nocnego" połowu i droga powrotna.
Kończę zaległe odwiedzanie Waszych blogów.
A na froncie robótkowym serweta na wymiankę i coś na Candy, które chcę ogłosić najdalej w poniedziałek.
Ściskam Was mocno z zimnego Oslo Lacrima