Po śniadaniu jedziemy do wioski Beduińskiej.
Jest nas 4 ale mamy własnego przewodnika .
Najpierw jazda jeepem przez pustynie .
A że ona płaska nie jest to i podróż dała nam się we znaki.
W połowie drogi przystanek, musimy wejść na górę a potem z niej zbiec po piasku.
Przez całą wycieczkę jest z nami kamerzysta jutro będzie można kupić płytę za 10$
Na miejscu czeka na nas obiad w formie szwedzkiego stołu.
Niestety ja jestem dość mocno przeziębiona.
Przewodnik załatwił mi jakieś leki trochę się bałam ale jak ręką odjął i to po jednej tabletce.
Później pogadanka dla każdej grupy osobno a zjechało około 40 jeepów , o historii Egiptu i Beduinów.
Teraz idziemy do wioski.
Po kolei zwiedzamy wszystkie chaty i przyglądamy się ich życiu.
Tego dnia można spróbować nowych rzeczy takich jak jazda na wielbłądzie.
Jazda jak jazda, ale zsiadanie z wielbłąda to koszmar.
Mój opiekun go za mocno pociągnął i potem już tylko pamiętam przerażenie, że spadnę tak się zaparłam że skurcz mnie chwycił w nogach, rękach i klatce piersiowej.
Nie mogłam oddychać a znajomi twierdzili że to był najgorszy widok, w myślach widzieli mnie jak się zabijam.
Podsumowując, zwierzęta przeurocze ale już nigdy więcej na nie, nie wsiądę.
Za to kozę chcę mieć i już.
Na osiołku też się można było przejechać ale mi się już odechciało.
W wiosce była tak mała blondyneczka
Nie pasowała tam zupełnie.
Kolejne miejsce do zwiedzania to ogromne terrarium .
Różne takie gady w tym kobry.
Jednak co nieco można było wziąć na ręce.
Za mną stoi nasz młody przewodnik.
Później jeździmy tym
Jest tam tor i jeden za drugim jeździ w kółko.
Kolejna jazda to małe wózki i osiołki do nich zaprzęgnięte.
I jak dla mnie coś co pobiło wielbłąda.
Jazda na quadach .
Po kolei, najpierw krótki kurs obsługi.
Potem podpisanie papierów że jak się zabijemy to trudno.
A później najgorsza godzina mojego życia.
Pustynia nie jest prosta a tego potwora ciężko się prowadzi w piachu.
Zostaliśmy podzieleni na 2 grupy, dla samobójców i tych co chcą wrócić do domu.
Mimo to nerki miałam odbite a bransoletki tak mi się obijały o nadgarstki że miałam siniaki .
Ręce ledwo czułam a spodnie mam teraz ¾ bo trzeba było je obciąć tak się pobrudziły od smaru.
Po tej karkołomnej jeździe weszliśmy na górę i mogłam zobaczyć zachód słońca.
Teraz czekało na nas widowisko i kolacja.
Wiecie co to za miny?
Nie żeby widowisko było be .
Po zachodzie słońca robi się strasznie zimno.
Miałyśmy długie rękawy ale tam naprawdę zrobiło się strasznie zimno.
Podsumowując to dla mnie był najbardziej ekstremalny dzień w tej podróży.
Zachęcam warto wydać dodatkowo te 25$ ale trzeba zabrać coś ciepłego i zdjąć bransoletki.
Aha na miejscu dostaniecie wodę w butelkach do picia.
Ciąg dalszy nastąpi
3 komentarze:
Fantastyczna wycieczka, a w tych turbanach wyglądacie prawie jak wyrwane wprost z haremu. "Prawie", bo jednak golizną świecicie na niektórych fotkach, co przecież w haremie nie przystoi ;)
elkaj
..a ja tu 100 lat na jednym miejscu siedzę , a inni sobie pupy na wielbłądach obijają :) :D
fajna wycieczka :)pozdrawiam
Lacrimo jesteś b. dzielna i odważna.Parę lat temu byliśmy w Egipcie ale wycieczkę na pustynię odbyliśmy w busiku.A i tak wytrzęsło na niemiłosiernie. Podziwiam szczerze :-)
Prześlij komentarz
Jest mi miło, że znalazłeś czas na napisanie kilku słów:)
Pozdrawiam Lacrima Marzena