Pisałam już wcześniej o nim .
To mój najukochańszy sweter.
Zrobiłam go z 9 motków bukli i resztek białego Kotka.
Z założenia miał być pod tą kamizelkę.



Na okres jesieni i wiosny.
Tak mi się podoba i tak super się nosi że w planach jest jeszcze taki ale z czerni .

Fotki robiłam w jednym z moich ulubionych miejsc na niedzielne spacery Hvervenbukta.






















Ten aparat nie jest najlepszy
ale sweterek nie mógł już czekać.









































Teraz na tapecie między innymi szal na który zabrakło wełny
Firana w której coś nie tak jest ze wzorkiem
Sweter, na który już wiem że zabraknie wełny
4 wieszaki Decu
Getry do białego misia
Mimo to nie poddaję się i dzielnie szukam nowych wzorów i inspiracji
Znowu niespodzianka tym razem od 2 owieczek.
Jejku to takie miłe :)
Wprawdzie moja kreatywność ostatnio trochę spadła ale obiecuję poprawę !



ZASADY
1. Wybierz dokładnie 10 blogów robótkowych.
Wyślij wiadomość mailowo blogowiczkom/ blogowiczom z informacją i znaczkiem o swoim wyborze lub zostaw komentarz na ich stronie.

2. Na swoim blogu opublikuj notatkę .
Umieść w niej znaczek wraz z linkiem do strony osoby, która przekazała Ci wyróżnienie, zasady zabawy oraz linki do wybranych blogów (opis z uzasadnieniem wyboru mile widziany).
3. Przekazując ” znaczkowe ” wyróżnienie zyskujesz promocję własnej strony i pomagasz odkrywać nowe blogi!

Oj będzie ciężko dopiero co przekazałam je do 10 osób :)

1 Dla Maryśki  za cudne decu.
2 Dla Amsah za śliczne biżu.
3 Dla Mao pomysłowa maranciarka.
4 Dla Jolci jej wszechstronności i kołderek.

Reszta jutro muszę pomyśleć sporo blogów juz ma to wyróżnienie .
Może ktoś z Was zaglądających do mnie chciał by go dostać?
Wystarczy komentarz a z przyjemnościa go przekażę :)


Taka niespodzianka czekała nas dzisiaj żeby nie było o godzinie 12.
Łaziliśmy po podwórku Piotr pakował auto rozmawialiśmy i nagle moją uwagę przykuły koty.
Obie panienki były bardzo skupione na jakimś punkcie.
Najpierw myślałam, że wypatrzyły ptaka ale ku mojemu zupełnemu osłupieniu to były dwie sarny.
Nasz dom znajduje się na samym końcu drogi i jak już pisałam wystarczy wyjść w lewo i przejść 20 kroków a już jest się w lesie i górach .
2 lata temu przez całe wakacje co wieczór gościliśmy 2 borsuki.
Teraz mamy sarny.
Były prześliczne, małe i co ciekawe widziały nas mimo to się nie bały.
Jak to dobrze że baterie zadziałały i miałam aparat.
Sesja zdjęciowa swetra białego jutro w ślicznej scenerii Hvervenbukta.




Nawet nie wiecie jak wczraj mnie ucieszyło :)
Dostałam kolejne wyróżnienie.
Tym razem od Cyrylli.
Bardzo, bardzo Ci dziękuję.



Oto zasady przyznawania wyróżnienia:


1. Wybierz dokładnie 10 blogów robótkowych. Wyślij wiadomość mailowo blogowiczkom/ blogowiczom z informacją i znaczkiem o swoim wyborze lub zostaw komentarz na ich stronie.

2. Na swoim blogu opublikuj notatkę Umieść w niej znaczek wraz z linkiem do strony osoby, która przekazała Ci wyróżnienie, zasady zabawy oraz linki do wybranych blogów (opis z uzasadnieniem wyboru mile widziany).

3. Przekazując ” znaczkowe ” wyróżnienie zyskujesz promocję własnej strony i pomagasz odkrywać nowe blogi!
 
Zaglądam na tak duzo blogów i podziwiam Wasze orace, że jak zawsze będzie trudno wybrać te 10.
 
1 Dla Marzanny to nie nowy blog to kontynuacja .
2 Dla Dziuni jej prace podziwiam od lat.
3 Dla Jolinki i jej cudnych witraży.
4 Dla Szaliki za przypomnienie kursiku bombek z tasiemek.
5 Dla Lolasomer  za cudowne prace.
6 Dla Bean ta ma złote łapki.
7 Dla Edit i jej miśków.
8 Dla Kpkacha młody blog z perspektywami :)
9 Dla Ani kolejna marantka z cudnymi pomysłami.
10 Dla Aty cudne prace. ale opowieści policyjne są super !
 
Ciężko było i to bardzo, musicie mi wybaczyć jeśli nie ma Was na tej liście.
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na Candy z sercem
 
 
 
Był taki dzień jak dzisiaj .
Wiało za oknem jak szalone pogoda bardziej barowa niż nastrajająca na zakupy.
W lodówce mieszkał tylko pingwin, a obiad trzeba zrobić.
Wtedy przypomniałam sobie, że ktoś kiedyś mówił o zupie cebulowej.
Szukanie w kilku tysiącach gazet z przepisami od razu wydawało mi się bez sensu.
Jednak od czego mamy Internet!
I tak zasiadłam i … wcale nie okazało się to takie proste.
Po jakiejś godzinie zdecydowałam się na przepis, który miał dużo komentarzy i to pozytywnych.

Zupa cebulowa


4-5 cebul
Chleb na grzanki
Ser żółty starkowany
Białe wino ½ szklanki
Sól, pieprz, papryka


Cebulę kroimy na paseczki i podsmażamy na patelni nie pozwalamy jej się zbrązowieć.
Dodaję odrobinę wody i duszę pod przykrywką.
W połowie smażenia dodajemy białe wino i przyprawy.
Dusimy dalej.
Cebula nie powinna się rozpadać.
Potrzebujemy małe naczynia żaroodporne moje to miseczki po galarecie kupowanej w Lidlu.
Na spód naczynia dajemy żółty ser zalewamy zupą i do piekarnia wkładamy na jakieś 15min.
Na drugiej patelni podsmażamy chleb pokrojony w małą kostkę.
Po wyjęciu posypujemy grzankami.
Podajemy od razu taką gorącą.



Nam zupa bardzo smakuje i świetnie sprawdza się na przyjęciach bo można ją przyszykować wcześniej i tylko podgrzać a i forma podania jest ciekawa.
Z nie całkiem sprawdzonych źródeł ponoć działa na kaca.
Może macie swoje wersje tej zupy?
Fotka niestety jeszcze z Polski z czasów kiedy aparat był sprawny.


Przypominam i serdecznie zapraszam na moje Candy z sercem
Ponieważ nadal mój aparat odmawia współpracy to nie mogę pokazać fotek białego swetra.
Zakupiłam wprawdzie na allegro nowy akumulator, ale nie mam pewności, że to padł on a nie cały aparat.
Dzisiaj mam w planach skończenie tuniki.
Moje złe samopoczucie jest związane z tym ,iż znalazłam kilka fantastycznych wzorów na , które mam straszną ochotę a nie mogę ich zacząć z braku wełny.
Piotr zabrał mnie w sobotę na wyprawę do największego centrum handlowego w Norwegii.
Wełny były a jakże ale ceny zaczynają się od 20zł za motek.
Jedna dobra strona tego to , że jak wpadnę do kraju to nie będę sobie żałowała do tej pory czasem marudziłam na ceny wełen u nas .
Teraz powstaje długa lista tego co mam zamiar wydziergać.
Elu liczę na ciebie .Musisz mi jeszcze raz pokazać o co chodzi z tymi chustami.

Podsumowując za oknem pogoda do bani wczoraj lało jak z cebra potem przyszła mgła , że nic nie było widać.
Dzisiaj mgły nie ma ale deszcz pada nadal. Ciepło jest 6 stopni !
 A że ponuro bez słońca to postanowiłam pokazać lampiony.
Piotr je kiedyś przywiózł z Ikei.
Robiłam je jeszcze latem.




Tutaj coś dla żon pracoholików .



Kiedyś podesłała mi to siostra.


Miłego tygodnia życzę.
Razem z fotkami serwetki Pawełek podesłał mi zdjęcia Alice.
Matko jak mi tutaj brakuje kota.




Ale to nic niedługo dostanę kota, niestety nie żywego tylko po prostu oszaleje.
Za oknem szaro przez cały dzień i ciepło jak na wiosnę.
Rozpacz czarna a raczej jasna beżowa.
Skończyła mi się wełna na szal jakoś dopiero na miejscu wpadłam na pomysł żeby nitka była podwójna i zabrakło mi 2 motków.
Kilka dni temu poszukiwałam na Marancie wzorku na firankę.
Dzięki Eli wzorek jest , ale ja do szafy a tam nie ma nitki .
Ludzie nie zabrałam białej nici na firany z kraju!
Ja chyba oszaleję ze złości.
Tutaj ceny kosmiczne raczej mi się nie będzie opłacało kupować.
Zaczęłam robić tunikę oczywiście od góry doszłam do części gdzie powinnam zacząć robić dół i… już 2 razy prułam.
Zaczęłam robić bluzeczkę z Maranty i coś tak pokopałam, że aż mi się łza zakręciła w oku.
Zrobiłam próbkę rękawiczki.
 O dziwo wyszła ale teraz nie mam na nią nici.

Ja chyba tutaj tracę zdolności.
Dlaczego z sercem?
Bo serweta ma ten motyw i jest jeszcze serduszko na choinkę.
Bo mi serce krwawi serią niepowodzeń robótkowych ale o tym jutro.

Termin tym razem miesięczny ale to dlatego, że ja wracam do kraju 17 grudnia.
Syn robił fotkę 2 tygodnie lepiej żeby to nie on wysyłał paczkę bo mogłaby dojść na Wielkanoc :)





Zasady chyba wszyscy znają, ale nie zaszkodzi "przypomnieć"
Jeśli chcesz przygarnąć serwetę na drutach i serduszko na choinkę i wziąć udział w losowaniu:
1). zostaw komentarz pod tym postem od 18.11 do 18.12
2). jeśli jesteś posiadaczem bloga to umieść na nim informację o zabawie (kto nie ma bloga, nie musi ;)))
3). Jeśli masz bloga zostaw swój adres , ostatnio miałam problem z dotarciem do Waszych blogów, a chciałabym Was odwiedzić :)




Miłej zabawy
Ostatnie dwa dni pobytu spędziłam na kichaniu.
 Różnica temperatur dała mi się strasznie we znaki.
Po powrocie chorowałam przez miesiąc musiałam wziąć aż 2 antybiotyki.
Ominęła nas jednak „zemsta faraona” nikt z nas nie chorował.
Jadłam wszystko, sałatki z warzyw, owoce, myłam zęby w wodzie z kranu.
 Przed wyjazdem byliśmy w aptece i pani nam coś dała nie pamiętam nazwy ale musieliśmy to zacząć brać jeszcze w kraju.
Piotr popłynął jeszcze na kurs nurkowania.
 Tak mu się spodobało, że w Norwegii zrobił kurs.
Teraz mimo iż zima na kurs chodzi Daniel.
Kolejne nurkowanie ma za tydzień.

Z zakupów warto nabyć ogromne ręczniki kąpielowe.
 Ja mam 5 szt w różnych kolorach.
Bardzo dobra bawełna.
 Kupiłam też 2 bluzki z cudnego chyba batystu, cieniutkie uwielbiam je i teraz strasznie żałuje, że tylko 2.



Co do złota to rezydentka powiedziała, że pracuje w Hurgadzie 4 lata i nie słyszała o tym żeby ktoś kupił podróbkę.
Ceny porównywalne jak w kraju ale wyroby bajeczne.
Na lotnisku jak już wracaliśmy kupiłam świecznik z alabastru.
Uwielbiam go.
Dla maniaczek szali i chust wybór taki że oczopląsu można dostać.
 Ceny bardzo niskie.
Zapomniałam, kupiłam na jedym z postojów płytę z muzyką ala disko polo.
Jest świetna , przypomina o Egipcie !

Cała wycieczka rewelacyjna.

Może jeszcze raz pojedziemy ?
Piotr przebąkuje coś o stacjonarnym wyjeździe chce ponurkować.
Ja tam bardzo chętnie muszę bluzki dokupić :)

Na tym koniec naszej cudownej podróży w 20 rocznicę ślubu.


Na biogach zrobiło się tak świątecznie tylko ja nie za bardzo mam czas na takie przygotowania.
Może dlatego, że tutaj świąt nie będziemy obchodzić.
Jedziemy do kraju, już się nie mogę doczekać.
Wracając do prac chciałam pokazać 2 kielichy.
Na 1 motyw z serwetki z aniołkami.

Noga pomalowana złota farbą do trudnych powierzchni Idea Decor.
Zrobiłam chyba 3 kielichy z tym motywem ale zawsze się różniły inaczej były malowane nogi .
Zresztą te kielichy były w tylu wzorach , że naprawdę można było dostać zawrotu głowy.

Ten jest chyba z moim ulubionym motywem gwiazdy betlejemskiej.




Jest bardzo intensywny a więc świetnie go widać przy zapalonej świecy.
Uwielbiam robić prace na szkle.
Bardzo żałuję , że tych kielichów już nie będzie w hurtowni.

Muszę się pochwalić w sobotę mój szal estoński został dostarczony do nowej właścicielki i bardzo się podobał.
Wprawdzie jej mąż spytał się czy to dywan bo rozmiarem pasuje ale przemilczałyśmy obie tą uwagę.
Mężczyźni!
Szal ,który dla niej robię z LUNY też się bardzo podobał nawet jest skłonna poczekać do stycznia aż dokupię wełnę żeby go skończyć.
 Wracam do nauki i dziergania tuniki.

Przypomniałam sobie, tutaj jest kursik jak je zrobić pod koniec programu.

Miłego tygodnia życzę.
Znalazłam taką historię na blogu Utkanym z marzeń .
Mnie wzruszyła bardzo , poczytajcie .
Elisse tak pięknie pisze.
Jeśli możecie napiszcie dalej.
Miłego dnia Wam życzę.
Wtorek dzień 11


Po śniadaniu jedziemy do wioski Beduińskiej.
 Jest nas 4 ale mamy własnego przewodnika .
Najpierw jazda jeepem przez pustynie .




A że ona płaska nie jest to i podróż dała nam się we znaki.
W połowie drogi przystanek, musimy wejść na górę a potem z niej zbiec po piasku.
Przez całą wycieczkę jest z nami kamerzysta jutro będzie można kupić płytę za 10$
Na miejscu czeka na nas obiad w formie szwedzkiego stołu.
Niestety ja jestem dość mocno przeziębiona.
Przewodnik załatwił mi jakieś leki trochę się bałam ale jak ręką odjął i to po jednej tabletce.



Później pogadanka dla każdej grupy osobno a zjechało około 40 jeepów , o historii Egiptu i Beduinów.
Teraz idziemy do wioski.
Po kolei zwiedzamy wszystkie chaty i przyglądamy się ich życiu.
Tego dnia można spróbować nowych rzeczy takich jak jazda na wielbłądzie.




Jazda jak jazda, ale zsiadanie z wielbłąda to koszmar.
 Mój opiekun go za mocno pociągnął i potem już tylko pamiętam przerażenie, że spadnę tak się zaparłam że skurcz mnie chwycił w nogach, rękach i klatce piersiowej.
Nie mogłam oddychać a znajomi twierdzili że to był najgorszy widok, w myślach widzieli mnie jak się zabijam.
 Podsumowując, zwierzęta przeurocze ale już nigdy więcej na nie, nie wsiądę.


Za to kozę chcę mieć i już.




Na osiołku też się można było przejechać ale mi się już odechciało.

W wiosce była tak mała blondyneczka




Nie pasowała tam zupełnie.

Kolejne miejsce do zwiedzania to ogromne terrarium .
 Różne takie gady w tym kobry.
 Jednak co nieco można było wziąć na ręce.




Za mną stoi nasz młody przewodnik.

Później jeździmy tym
Jest tam tor i jeden za drugim jeździ w kółko.




Kolejna jazda to małe wózki i osiołki do nich zaprzęgnięte.
I jak dla mnie coś co pobiło wielbłąda.


Jazda na quadach .




Po kolei, najpierw krótki kurs obsługi.
Potem podpisanie papierów że jak się zabijemy to trudno.
A później najgorsza godzina mojego życia.
Pustynia nie jest prosta a tego potwora ciężko się prowadzi w piachu.
Zostaliśmy podzieleni na 2 grupy, dla samobójców i tych co chcą wrócić do domu.
Mimo to nerki miałam odbite a bransoletki tak mi się obijały o nadgarstki że miałam siniaki .
Ręce ledwo czułam a spodnie mam teraz ¾ bo trzeba było je obciąć tak się pobrudziły od smaru.


Po tej karkołomnej jeździe weszliśmy na górę i mogłam zobaczyć zachód słońca.




Teraz czekało na nas widowisko i kolacja.




Wiecie co to za miny?
 Nie żeby widowisko było be .
Po zachodzie słońca robi się strasznie zimno.
Miałyśmy długie rękawy ale tam naprawdę zrobiło się strasznie zimno.

Podsumowując to dla mnie był najbardziej ekstremalny dzień w tej podróży.
Zachęcam warto wydać dodatkowo te 25$ ale trzeba zabrać coś ciepłego i zdjąć bransoletki.
Aha na miejscu dostaniecie wodę w butelkach do picia.


Ciąg dalszy nastąpi
Pewnie każda z nas zrobiła go kiedyś.
 Można kupić już gotowy zapeklowany albo zrobić samemu.
Ja wybrałam tą drugą wersję.
 Jednak , żeby to zrobić najpierw we wrześniu zrobiłam śliwki .


Śliwki w zalewie


1 szklanka octu
1 szklanka wody
1 kg cukru


Wszystkie składniki zagotować razem.
Do dużego wyparzonego słoja wsypujemy wymyte 2,5 kg całych śliwek, zalewamy wrzącą zalewą.
Zamykamy i odstawiamy.
Następnego dnia wszystko zlewamy ,jeszcze raz gotujemy i zalewamy.
Powtarzamy to jeszcze raz.
Czwartego dnia zlewamy zalewę i dodajemy do niej kore cynamonu, goździki i kawałek laski wanilii.
Gotujemy około 1h do odparowania połowy płynu.
Zalewamy śliwki zakręcamy i zanosimy do piwnicy.
Tak samo robiłam gruszki można jeszcze dynię ale mi zabrakło czasu.

Schab ze śliwką


Kawałek schabu w jednym kawałku
Sól, pieprz
2 jabłka


W schabie ostrym nożem robimy dziurę, nadziewamy śliwkami bez pestek.
Solimy i pieprzymy.
Na rozgrzanej patelni szybko obsmażamy schab żeby zamknąć mu pory.
Można przełożyć do piekarnika ale jeśli to porcja dla 3 osób to robimy na patelni.
Podlewamy niewielką ilością wody i dusimy jakieś 30min.
Dolewamy około pół szklani zalewy ze śliwek.
Dalej dusimy jak mięso już jest prawie gotowe dodajemy ćwiartki jabłek.
Na koniec kroimy mięso na plastry, rozkładamy na patelni nakładamy mus jaki wyszedł z jabłek i jeśli wolimy bardziej wyrazisty smak można podlać jeszcze zalewy.
Dusimy 5 min i gotowe

Smacznego


Fotka jest do bani bo robiona telefonem, aparat nadal zepsuty.
Ale fajne Candy w  Żyrafowie .
Kasia prosiła o wklejenie misiaczka z Candy ale to nie on jest nagrodą. Same zobaczcie



W Zaczarowanym świecie jest anioł, który szuka domu.



Poniedziałek dzień 10




Dojechaliśmy do Hurgady koło 23.
Naszą 4 przesadzono do busa i zawieziono gdzieś.
Gdzieś okazało się cudnym kompleksem





Następnego dnia rezydentka powiedziała nam, po co wam Hurgada tam już byliście a tu jest bajecznie.
Miała rację.
Ten dzień spędziliśmy na odpoczynku .


Rano kurs tańca brzucha wprawdzie po rosyjsku ale co tam.



Potem byczenie się na plaży.






Jutro znowu wycieczka fakultatywna.


Ciąg dalszy nastąpi
Należę do osób, które potrafią spać zawsze i wszędzie jednakowoż unikam drzemek w ciągu dnia te mnie rozwalają dokumentnie.
Ale dzisiaj ku swemu osłupieniu obudziłam się o 5:06.
Na jaki gwizdek? Jeszcze nie wiem …
Musiałam leżeć cichutko, mąż spał jak zabity, dziecię w drugim pokoju.
 Kuchnia jest połączona z pokojem a więc nawet tam nie miałam po co iść.
Łazienka? Myślałam o tym ale wiatrak robi taki hałas, że wszyscy by się obudzili.
 Za to za oknem bajeczny widok Oslo . Światełka migają można patrzeć godzinami.


Jak mi jest? Trudno powiedzieć.
W poniedziałek popsuł mi się aparat a chciałam Was zabrać w podróż wokół naszego domu.
 Muszę poszukać na płytach starszych fotografii .
To widok z nad naszego domu bo mieszkamy w górach a do lasu mam 10 kroków w lewą stronę :)



Zaczęłam uczyć się języka norweskiego.
Na razie sama przypominam sobie co było na kursie 2 lata temu.
 Pogoda popsuła się strasznie już nie ma śniegu jest za to plucha i chlapa.
Poza tym codzienne zwykłe obowiązki
.Zawsze byłam w Norwegii latem nigdy jesienią i naprawdę to duża różnica.
Są jednak i miłe informację skończyłam pierwszy sweter nazwałam go biały miś.
Oczywiście fotek na razie nie będzie, wredny aparat.
Poszło na niego 9 motków bukli i nie wiem ile zebranego po kątach domu białego kotka.



Wczoraj zaczełam nowy szal .
Elu tym wzorkiem z gazety od ciebie .
Tylko tam ten wzór wychodzi ogromny bo jest z innej nitki ja robię to z podwójnej LUNY i wychodzi bajecznie.
 Martwię się tylko czy mi wystarczy wełny?
Motyw bajecznie się powtarza prawie na wzór nie trzeba patrzeć.

Dziergam od wzoraj przy piosenkach Bajora.
Ja tam go bardzo lubię a ta spodobała się nawet Piotrowi :)




 Miłego słuchania