Tydzień trzeba dobrze zacząć.
Ja swój zaczęłam o 5.45( mężczyźni) .
Na stole rozłożone prace Decu krzyczą do mnie wykończ nas szalona kobieto.
Ale one jeszcze nie wiedzą że mam inne plany na dzisiaj.
Zaczynam robić nową chustę troszkę inną niż te do tej pory .
Będę ją robiła razem z inną dziergaczką przez gg.
Żeby było zabawniej kolejna szalona będzie nam ją tłumaczyła.
Oczywiście notatki z tego szaleństwa zostaną zrobione.



Dobra wracajmy do pokazania czegoś.
Coś to w końcu dokończony mój pled.

Kolejna praca mniej na liście wstydu.
Na przeszkodzie w jego skończeniu stanęło mi połamane szydełko.

Szydełko dokupiłam jak byłam w kraju a potem już tylko 2 dni dzieliły mnie od uzyskania cieplutkiego otula cza.
Zakochana jestem w nim.

 Jest strasznie miły i te śliczne frędzelki.
Co do rozmiaru tylko taki mógł się zmieścić na moim łóżku jak go upinałam.
Jednak jest większy od polarowych kocyków z Ikei, w które do taj pory się owijałam.
Powinnam zrobić jeszcze jeden taki ale nie wiem czy wystarczy mi cierpliwości.
Na koniec niespodzianka wiecie co to za wzór?




Tadam ten sam co na tej bluzeczce:)




Nawet nie wiecie jaka jestem zaskoczona ilością osób,
które zapisały się na moje rocznicowe Candy.
Miłego tygodnia dla Wszystkich:):):)

Rozpiska wełny
skończyłam motek z szala
plus kolejne 8 Kotka grubszego
szydełko numer 6
9x520=4680m
Razem 31,480km
Chusta numer 11


To kolejna chusta z kupionego wzoru.
Na ten wzór chorowałam od dawna chyba od czasu gdy Dagny pokazała go na swoim blogu.
Wzór daje sporo możliwości między innymi można go zakończyć przynajmniej na 3 sposoby.

Tak więc na pewno powstaną z niego jeszcze 2 chusty.
Robiłam tą samą wełną co ostatnio, szalonymi kolorami Alizze.

Wzór jest dość włóczko żerny i dlatego na ten sam rozmiar chusty poszedł jeden motek więcej.


W trakcie pracy nad nią wpadłam na pomysł.

15 września mija rok jak zaczęłam pisać tego bloga.
Oczywistym się stało że czas na Candy.
I wiecie co doszłam do wniosku że chusty robie tak samo
2 dni jak i serwetę na drutach, a że chust mi się uzbierało a serwet aktualnie brak tak więc ta chusta jest do wygrania.




Regulamin tak dla przypomnienia.

Jeśli chcesz przygarnąć chustę i brać udział w losowaniu:

1). Zostaw komentarz pod tym postem od
28.08.2010 do 14 09.2010 do północy

2). Jeśli jesteś posiadaczem bloga to umieść na nim informację o zabawie (kto nie ma bloga, nie musi ;)))

3). Jeśli masz bloga zostaw swój adres , ostatnio miałam problem z dotarciem do Waszych blogów, a chciałabym Was odwiedzić :)

4). Osoby bez blogów nie muszą zostawić adresu, chodzi o bezpieczeństwo ale uprzedzam że jeśli zostaną wylosowane i w ciągu 2 dniu nie skontaktują się ze mną to tak jak ostatnio przeprowadzę ponowne losowanie.

Losowanie 15.09.2010

Życzę powodzenia:)


Rozpiska wełny
Dokończyłam motek z chusty
Plus 2 motki
3x240m=720m
Razem 26,800km
W urodziny mojego Pawełka 22.09 losowanie tych cudowności na blogu Magdzika


Tylko do dzisiaj 31.08 śliczne markery u Mordki


Joanna zaprasza na Candy na koniec lata i bursztyn
Losowanie 30 września:)


Jagna napisała 50 posta:)


Cathe z Rustykalnego Domu zaprasza do 19 września :)



Pierwsze Candy ale dla 3 osób :)
Losowanie 15 września.



Moje zawirowania zapraszają na Candy:)
Losowanie 5 października w dniu urodzin właścicielki:)



Penina Art zaprasza na Candy do 19 września :)


Do 30 września można zapisywac sie na "przydasie"
w Candy na Tarasie:)
Chusta numer 10

Ponieważ to już 10 chciałam żeby była rewelacyjna i inna.
Udało mi się to uzyskać dzięki mojemu kochanemu mężowi, który ku mojemu zdziwieniu bez żadnych oporów kupił mi wzór.
To mój pierwszy zakupiony wzór i już mówię nie ostatni.
Tak sobie pomyślałam , w swoich zbiorach mam setki gazet niektóre kupowane za ciężkie pieniądze i większości nic z nich nie robiłam .
A tutaj nitka była, wzór kupiony za 15 zł i dziergam.
Niestety muszę potwierdzić szaleństwo chustowe ogarnęło wyżyny ta chusta została zrobiona w jeden dzień.
Oszalałam wzór mnie porwał i po prostu musiałam ją zrobić…





Wzór do kupienia tutaj

Wracając do „wspólnej drogi” czytacie w moich myślach :)
Tylko że ja włożyłam katankę a chustą okryłam męża przyjaciółki.


Kolejne fotki do zobaczenia na blogu Hemery zapraszam:)

Mika zaraz poszukam linka, gdzieś go tutaj kiedyś umieszczałam i Ci podeślę.

Rozpiska wełny.
Moher Lux HiMalaya
Poszły całe 2 motki i musiałam zacząć 3
2x150m=300m
Druty nuemr 7
Razem 26,080km

Chusta powstała dzięki pomocy Bernadetty


 
To było tak.
Na początku sierpnia wracałam do Oslo, razem ze mną jechali znajomi.
Miały to być nasze kolejne wspólne wakacje w Norwegi.
Jednak wspólna droga doprowadziła nas tylko do Oslo dzięki mojemu mężowi, który nie mógł zostawić projektu na ukończeniu…
Dlaczego w ogóle o tym piszę?
Bo moja przyjaciółka też ma bloga i robi śliczne fotki.
Od wczoraj zaczęła umieszczać relacje z „drogi”
Chętnych zapraszam do oglądania.
To ja zmarznięta czekająca na przeprawę promową w Świnoujściu.

Historia tej chusty jest dość długa.


Nie żebym ją długo dziergała, ale trochę czasu zajęło wyłudzenie tej wełny od Eli mojej przyjaciółki.
Z reguły kupujemy wełny wspólnie ale tą kupiła sama
 na allego.
Ja wtedy byłam w Oslo po powrocie do kraju strasznie mi się spodobało to połączenie kolorystyczne.
Ponieważ wełna jest sprzedawana tylko po 5 sztuk myślałam że odstąpi mi z 2.
Ale mnie kocha i oddała wszystkie 5.
Tak więc to pierwsza z chust z Alizze druga już za kilka dni.


Tym razem wzór , który już znacie.

Rozpiska wełny
Poszły całe 2 motki i musiałam
zacząć 3 ale go nie liczę
240m x2= 480m


Razem 25,780km

Dziewczynki nadal szukam tego nieszczęsnego wzoru:)
POMOCY
No i doigrałam się.
Od lat rozpoczynam kilka prac na raz, czasem nie pamiętam jakim szydełkiem robiłam lub jakie druty przełożyłam do innej pracy.
Jednak po raz pierwszy zaginęła mi gazeta z wzorem.
Nie mam nawet pojęcia jak się nazywała.
Dostałam ja od mamy była z tego roku
{wersja niemieckojęzyczna}.
Zaczynało się ją od rękawa doszłam do miejsca gdzie powinnam ściągać oczka na szpiczasty dekolt.


Dół z tyłu i przodu miał takie piękne falowanie.


Podobny wzór znalazłam na szalu od jednej z dziewczyn
 {też go mam na drutach} ale jednak to zupełnie inna historia.
Dziewczynki bardzo Was proszę o pomoc.
Dzisiaj wpis krótki i na temat.
Skończyłam baktusa.


Tak na poprawę humoru dla tych co twierdzą że dziergam za szybko.
Zaczynałam drania w lutym.
Potem skończyła mi się wełna a potem przeszła ochota na jego skończenie.
Ale jestem zawzięta i dzięki temu skończyłam.

Opis wykonania i inne wariacje na jego temat znajdziecie tutaj .
Moja lista wstydu robi się coraz krótsza :)

Rozpiska wełny
poszło 5 motków moheru
5x 75m=375m
Razem 25,300km

Przecież mówiłam, że wracam do Decu.
Pamiętacie ten kieliszek?


Tak spodobał mi się motyw, że od razu postanowiłam dorobić do niego tackę z herbaciarką.
Już miałam wyciągnięty szablon żeby to trochę ozdobić,
 ale wtedy do akcji wkroczył mój mąż i nie pozwolił nic dodawać.


Jako posłuszna {czasami} żona posłuchałam go i muszę powiedzieć że może faktycznie miał tym razem rację.
Kieliszek jest tak jakby w komplecie, a co przecież można tam kwiatka włożyć niosąc śniadanie do łóżka.


Jeszcze jedno zakochałam się w lakierze z pół matem.
Nie piszę jego nazwy bo jest to lakier do parkietów w butlach po 5l do dostania w Norwegii.
Na wykończeniu miałam swój ukochany połysk,
a w lakierni sporo prac i znowu z pomocą przyszedł mój Piotruś.
Piszę o tym tylko dlatego, że dziewczynki z reala wiedzą iż nigdy nie zrobiłam pracy w macie ani nawet w pół macie
a tutaj taka miłość.



Teraz coś z innej beczki.
Wpadłam wczoraj na genialny pomysł pójścia do lasu.
Musiałam znaleźć kilka octowiaczków do uzupełnienia słoiczka .
Przed wyjściem długo myślałam na d zabraniem komórki .
Jednak nie miałam gdzie jej schować i została w domku.
Po przejściu kilkunastu metrów znalazłam norę borsuków.
Już wiem gdzie rodzinka mieszka.
Potem weszłam do kanionu ostatnio były tam kozaczki myślę sobie może coś znajdę.
Owszem był 1 nawet mały i śliczny.
Raptem jakiś dźwięk łamanej gałązki.
Podnoszę wzrok i co widzę?
Gapi się na mnie borsuk.
Popatrzył zjeżył sierść i uciekł.
Podreptałam dalej pod górkę na ścieżce zobaczyłam ptaka mniej więcej 45cm wysokości szarawy był na skrzydłach trochę brązowych plam i taki ogonek jak u bobra i rozkładał go na boki.
Staliśmy wpatrzeni w siebie jakieś 5 min.
Po odwróceniu się przed nogami przebiegła mi mała czarna myszka.
Wtedy już nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać w głos.
Miałabym śliczne zdjęcia gdyby nie telefon w domu.
Przyjeżdżałam do Norwegii przez 8 lat i nigdy czegoś takiego na jeden raz nie przeżyłam.
Po prostu bajka.
Oczywiście bajki mają różne zakończenia ja natrafiłam na grupę z przedszkola drącą się w niebo głosy i musiałam uciekać bo aż mnie głowa rozbolała.
Grzybków na kolejną blachę do suszenia nazbierałam i znalazłam kolejne płatki róż oraz nową roślinkę do mojego „ogrodu”.
Właśnie kończę baktusa do pokazania jutro to pozycja z mojej listy wstydu.
Ale się rozpisałam:)
Chusta numer 8 :)
Tak na koniec lata zrobiłam chustę leciutką jak piórko .


Zaczęłam ją jeszcze 2 tygodnie temu będąc w kraju.
Nie miałam już wełny żeby coś zrobić do sklepu nie chciało mi się jechać a pod ręka była tylko nitka od mamy.
Moja mamusia ma w zwyczaju kupowanie wełny zaczęcie robótki a potem zostawienie jej dla mnie.
Dzięki niej mam masę pięknych wełen!
Wzór zauroczył mnie od razu jak go zobaczyłam, można go bez problemów powiększać jak się chce.
Ja oczywiście musiałam dołożyć elementów inaczej wyszła by mi chusteczka do nosa:)

Tylko chyba coś skopałam przy zamykaniu oczek bo mi nie wyszły takie mocne wyciągnięte rogi.

Mimo to chusta bardzo się podobała, nawet mojemu mężowi :)



Zostało mi jeszcze tej bawełny i chodzi za mną szal a może jeszcze jedna Harunii?
Ma liście na końcach a więc kolor by pasował.

Rozpiska nici.
Zielona bawełna 100% od mamy
Clea 680m
Cały motek zaczęłam 2 na ostatnią część wzoru
Razem 24,925km

Miłego tygodnia mój zapowida się bardzo pracowicie:)
A raczej ja zamieniłam szpilki na coś takiego!


Pamiętacie mnie koleżanki z realu?
Zawsze w butach na wysokim obcasie, mam fioła na punkcie szpilek i tipsów.
Niestety zostały mi tylko tipsy.
Wstałam sobie rano za oknem przerwa w deszczu od 2 dni nawet słonko nieśmiało wyłaziło zza chmur.
Tak więc wpadałam na pomysł.
Najpierw szybkie upięcie kolejnej chusty.
Pokażę ją w poniedziałek jutro machnę fotki na manekinie.
A potem lekkie śniadanko i na grzyby.
W sumie daleko nie mam 10m w lewo i już jestem w lesie i górach.
Niestety góry to słowo klucz dzisiejszej wycieczki.
Jeśli ktoś zbierał grzyby w górach to wie jak przydatne jest to straszne obuwie i najlepiej młodsze dziecko do biegania w wyższe rejony i sprawdzania co tam matka wypatrzyła.


Tym razem to nie podgrzybek:(



Tutaj cudny maleńki octowiaczek:)
Niestety ja miałam tylko buty Danciu jest ze znajomymi na Lofotach…

Udało mi się zebrać kilka octowiadczków na cały słoiczek nie wystarczyło ale jutro pewnie się dozbiera.
Za to do suszenia mam pierwszą blaszkę w tym roku.


To znaczy 2 obiady za nami ale nie suszyłam.
W drodze powrotnej znalazłam kilka kwiatów róży zrobię z nich mały słoiczek cukru ale tym razem mniej aromatyczny.


Zebrałam trochę kwiatów do flakonu tutaj ceny są astronomiczne a my tak lubimy kwiaty.


Pozbierałam u sąsiada i posadziłam nasiona orlików.
Na placu do ćwiczeń z psami znalazłam taką roślinkę


zapomniałam jak się nazywa ale to śliczna bylina mam nadzieję, że się przymie.

Jestem padnięta, ale zadowolona jak wypiję kawę to jeszcze zostało mi zebranie malin do mrożenia.
Na koniec pytanie czy ktoś wie co to jest?
Znalazłam to w lesie ale nie mam pojęcia co to:)



A wieczorem jakiś film i jedna z długiej listy prac do skończenia.