Wczoraj zabrałam Was na naszą wycieczkę do Lesji.
Dzisiaj zostaniemy na miejscu.
Okazało się bowiem, że wystarczyło zapytać znajomego o jakieś atrakcje mniej znane w okolicy.
Nie takie jak droga Trolli a równie piękne.
2km od naszego domu jadąc w kierunku Oslo trzeba było skręcić w prawo.
Potem drogą polną przez most i dalej tak długo aż droga pozwoli.
Najpierw naszym oczom ukazała się rzeka wyschnięta prawie na wiór.
Za to te kamienne otoczaki piękne!
Widać że jak już woda popłynie to się będzie działo:)
Brzegiem rzeki jedzie się niecałe 2km.
Ja z Werą poszłyśmy piechotą.
Dzielny piesek maszerował cały czas sam.
Na końcu drogi jest mały leśny parking na którym trzeba zostawić auto.
Potem idziemy przez las jeszcze 1,2km.
Pierwsze piękne widoki to pozostałości po starym młynie.
Mamy lekkiego fisia na punkcie takich staroci.
Kochamy takie klimaty:)
Zachwyciła mnie góra i masa mchu reniferowego.
Na końcu ścieżki stoi kilka budynków.
Na tym miejscu od 1326 roku był młyn.
Ten jest młodszy ale tak samo urokliwy.
I teraz coś czym Was zaskoczę.
Wszytko było otwarte.
Można sobie posiedzieć i zrobić herbatę a nawet coś ugotować.
Ale to nie wszystko.
Macie ochotę tutaj zanocować?
Wystarczy telefon do Lesji i proszę bardzo.
W tym domku są 3 miejsca do spania.
Zawsze trzeba mieć ze sobą drobne.
Np. potrzebne będą nam one na wjazd do rezerwatu,
lub na zakup kartki albo mąki.
Przypominam tam nie było nikogo tylko pieniądze same sobie leżały...
Na jednej z kartek była też prośba aby zostawić po sobie porządek i nie zgubić kijka na który zamknięte były drzwi młyna.
Nie chcę być niegrzeczna ale w Polsce to raczej nie do pomyślenia...
W sezonie wstęp i skorzystanie z tych atrakcji kosztuje
50 koron (25zł) od dorosłego dzieci gratis.
Powiem tak, strasznie nas korci żeby tam zanocować następnym razem:)
Jeszcze obowiązkowy wpis do księgi i wracamy.
Pojechaliśmy dalej brzegiem rzeki .
Tutaj możecie zobaczyć jak wyglądała kiedyś.
Po bardzo miłym poranku czas na kawkę i mały relaks.
Ale mając takie widoki za oknem co się dziwić?:)
Na koniec chciałam Wam pokazać obrazek jaki namalowała moja koleżanka Gosia lata temu dla naszego znajomego.
Jestem również szczęśliwą posiadaczką podobnego.
Gosia namalował mi jeszcze widoczek zimowy.
Te obrazki są w drzwiach mebli kuchennych.
Ja mam 3 w tym jeden witraż i wymieniam sobie.
Następnym razem zrobię zdjęcia jak będę w kraju.
Jutro ostatni dzień wycieczki.
Dziękuję za dzisiaj.
Uściski ślę ze słonecznego Oslo Lacrima
20 komentarze:
Kolejne piękne miejsce znalazłaś! Pozdrawiam!
jak pięknie! Ech............
Wycieczka bardzo ciekawa!
Tych słoneczników zazdroszczę Ci Marzena, od chwili, jak zobaczyłam je u Ciebie w kuchni :)
Podobne sloneczniki widzialam w Nationalgalleriet.Niejaki van Gogh je namalowal:)
Za dwa tygonie chrobotek zacznie Cie przesladowac.Chrobotek z lewej,chrobotek z prawej i tak przez kilka godzin:)
Słoneczniki kocham...te sa piękne...a te zasady w młynie...nieziemskie...szkoda ,że w Polsce by nie przeszły..no i k(ij)lucz...nie zgubic..hihihi:))-pozdrawiam
Piękna wycieczka w piękne okolice i piękne obyczaje, tak różne od polskich!A malunki zachwycają - zdolna koleżanka!Pozdrawiam!
Piękne zdjęcia z wycieczki:-)
a słoneczniki po prostu cudne, pozdrawiam:)
Okazuje się, że nie zawsze trzeba szukać gdzieś daleko, piękno jest wokół nas:)
Powaliły mnie zasady korzystania z młyna, u nas nie do pomyślenia:) cudne słoneczniki:)
Pozdrawiam, Marlena
Wspaniała wycieczka, zazdroszczę.
Tylko zdjęcia za małe :(
Pozdrawiam. Ania
Jolcia najgorsze że Gosia wyjechała z kraju nawet nie wiem gdzie. Szkoda bo nie znam na razie nikogo kto by tak malował na szkle.
Jaddis już nie mogę się doczekać naszego wyjazdu.
Aniu wiem że zdjęcia sa małe ale blogspot ma okreslona pojemność cały czas się boję kiedy wyświetli napis brak miejsca...
Co do tych zasad to naprawdę człowiek robi oczy jak koła młyńskie. Naprawdę szkoda że u nas raczej niszczy się wszystko niż robić tak samo.
Jutro wrócimy do Oslo ściskam Lacrima
Mnie nie zaskoczyłaś :) W wielu krajach szczególnie mocno odludnionych tak właśnie jest. I to normalne, bo po wielu km, gdzie zanocują? U nas takich przestrzeni i odludzia nie ma. Zresztą jesteś Polką to wiesz :) No i mamy inną mentalność niestety. Może to czasy wojny i grabieży tak uczynił? W końcu na wsiach do tej pory jeszcze się drzwi nie zamyka, a to też o czymś świadczy. Wycieczka wspaniała tak jak i obrazeczek!
Fajne klimatyczne miejsce. :)
Bardzo przepraszam w takim razie za moją uwagę. Niestosowna mocno.
Nie wiedziałam,że blogi maja takie ograniczenia.
pozdrawiam. Ania
Cudne widoki :)) tak to prawda że u nas jest nie do pomyślenia żeby zostawić coś nie zamknięte...
Czekam na kolejne relacje z wycieczki :)) pozdrawiam Viola
Śliczne słoneczniki!zatkało mnie!!! jak opisałaś zasady korzystania z młyna.Ja jak byłam w Grecji i weszłyśmy z koleżankami do jubilera,to sprzedawca szybko chował to co leżało na ladzie!!!pamiętam ,że zrobiło mi się bardzo przykro :(((Pozdrowionka majowe:)))
piękne tereny,czytałam sagę ludzi lodu i tak to sobie wyobrażałam.dziękuję za tą wycieczkę ...pozdrawiam gorąco
Cudowna wycieczka, niestety w Polsce jest to niemożliwe.Zaraz by wszystko zmieniło właściciela.Zazdroszczę Ci. Serdecznie pozdrawiam
Piękne miejsca pokazujesz!
A słoneczniki wywołują uśmiech :)
ja też jestem za takimi klimatami !
Czaderska wycieczka, w niemczech podobnie jest ze sprzedażą z przydomowych ogródków, leżą rzeczy i koszyczek na pieniądze - u nas niestety nie do pomyślenia a szkoda. Wydaję mi się że Norwegia jest tak piękna że gdzie się nie ruszycie piękne widoki Was otaczają.
Prześlij komentarz
Jest mi miło, że znalazłeś czas na napisanie kilku słów:)
Pozdrawiam Lacrima Marzena