W tym roku jak już zauważyłyście przeszłam pewną metamorfozę.
Chodzi o to że porzuciłam dzierganie chust na rzecz dekoracji do domu.
Wprawdzie nie robiłam postanowień noworocznych bo zawsze je łamię, ale po cichu to właśnie chciałam robić w tym roku.
Moje plany nie obejmują tylko dziergania lub decu.
To zbieractwo w szeroko pojętym tego słowa rozumieniu.
Z upodobaniem oglądam godzinami blogi z wyposażeniem wnętrz.
Ten szczególnie mnie zauroczył a pomysły jakie tam znalazłam wystarczą do końca życia.
Musicie tam wpaść to Jagodowy zagajnik. To mieszkanie jakie wynajmujemy w Oslo, Piotr sam wyremontował i przypomina stylem japońskie wnętrza.
Ja ze swej strony dodałam tylko firanki bo puste okna z zasłonami tak modne tutaj, mnie dołują zupełnie.
Zawsze zaczynam sprzątanie od okien.
Moja siostra przed świętami nawet śmieje się ze mnie, że na oknach dekoracje jak z bajki a reszta mieszkania to chaos...ale potem sprzątam też resztę.
Mieszkanie w Policach to...czy ja wiem ...troszkę Prowansji ,szczególnie w kuchni, którą uwielbiam.
Przedpokój to pomarańczowe ściany wykonane w reliefie o kolorze ziemia Prowansji ,do tego na podłodze mozaika z czarnego granitu przeplatana drzewem afromozji.
Sypialnia to metalowe łóżko i komoda.
W salonie szklane stoły i okno wykuszowe.
Nie mam zdjęć chyba zrobie je w kwietniu:)
Jest jeszcze Miękowo leśniczówka nad którą teraz właśnie bardzo intensywnie myślimy.
To ma być połączenie wiejskiego stylu bo to las, z vintage i sama jeszcze nie wiem z czym.
Jednak wiem co mi się podoba i zaczynam zbierać.
Jakiś czas temu Piotr wpadł do domu ze skrzynką w rękach i słowami .
Widzisz do czego Eivind zbiera gwoździe?
Ludzie mało nie pękłam ze złości nad tą profanacją.
Długo trwało nim udało mi się przekonać faceta do oddania tego skarbu.
A tą skrzynkę już sam mi przyniósł ponoć wziął ja od znajomego, który palił nimi w piecu...
Teraz myślę nad nimi.
Jeszcze nie urodził się pomysł ale napatrzeć się na nie nie mogę tak mi się podobają.
Dzięki innemu znajomemu powiększa się moja kolekcja butelek.
Kocham butelki, karafki i szkło.
Tutaj nie będzie jakiejś ekstra metamorfozy butelki są cudne same w sobie.
Zrobię im tylko jakieś stylowe etykietki i dokupię korki bo orginalne się nie nadają.
W tym szaleństwie jest metoda trzeba mówić o swoich dziwactwach a ludzie sami zaczną znosić nam różności.
Co dla jednych jest śmieciem dla nas maniaczek to może być skarb:)
Wczoraj na chwilę przez zamknięciem wpadłam do Panduro.
Sklepu dla hobbystów, o którym już pisałam nie raz.
Za 2 zł udało mi się kupić takie coś.
Właśnie myślę jak przykleić w nim dyndadełko żeby wyszedł dzwoneczek.
Ślicznie będzie wyglądał jako dodatek do dekoracji.
I jeszcze to materiały po 5 zł sztuka.
Niestety rozmiar to 25 cm na metr 110.
Ale widzicie te złote drzewa i złote kropeczki na zieleni?:)
Pewnie powstaną z tego serca.
Coraz poważniej myślę o maszynie do szycia.
Jakieś sugestie?
Na sam koniec bo strasznie się rozpisałam.
To kolejny skarb tym razem znaleziony na lopemarked
Kupiłam ją dla Piotra miłosnika Whiski, za 7zł:)
Myślicie że już czas się leczyć?:)
Pozdrawiam z nadal białego Oslo Lacrima.