Od ponad miesiąca raz w tygodniu jeździmy do Arendal.
Cudna mała miejscowość oddalona od Oslo jakieś 270km.
Piotra firma remontuje tam kamienicę dzięki temu ja mam wycieczki zapewnione do połowy przyszłego roku:)
Jeżdżę jako drugi kierowca... musiałam opanować automatyczną skrzynię biegów jednak muszę przyznać, że wolę swoje autko i manualną skrzynię.
Jak powiedział mój brat jestem dziwaczka hihihi.
Podczas ostatniego powrotu napotkał nas deszcz.
Jak wiadomo deszcz plus słonko równa się tęcza.
Była piękna rozciągnięta pomiędzy górami.
Aż gęba się sama śmiała do niej.
I nagle zobaczyłam coś po raz pierwszy w życiu.
Zaraz koło naszego ulubionego parkingu zaczynała się
lub kończyła ta tęcza.
Wychodziła jak by ze środka jeziora.
Żałuję że nie zrobiłam zdjęcia parkingu.
Był cały zapchany i wszyscy robili zdjęcia.
Tylko jak jest z tym garncem złota i czy to był początek czy koniec tęczy?
W poniedziałek pokażę Wam nową kamizelkę jak tylko zabiorę się do poobcinania nici i wyprania jej:)
Przepraszam za jakość zdjęć ale laptop to nie jest jedyne co mi się zupełnie popsuło...:(
Miłego weekendu Lacrima
piękne te ostatnie zdjęcie...no i tęcza zjawiskowa:))
OdpowiedzUsuńjeszcze nigdy nie udało mi się spotkać tęczy wychodzacej lub wchodzacej do jeziora :)
OdpowiedzUsuńCudne foty a ta tecza naprawde zachwycajaca.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Zupełnie nie rozumiem, czemu przepraszasz za jakość zdjęć - są powalające, zwłaszcza te z tęczą :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia;-)
OdpowiedzUsuńTęczy w jeziorze też nigdy jeszcze nie widziałam.
A z garncem złota zupełnie nie pamiętam jak jest...
Buziaki ślę i miłego weekendu życzę.
Piękne widoki, ale raz w tygodniu 270 km to trochę męczące. Ja kiedyś też broniłam się przed automatyczną skrzynią biegów, a teraz ją uwielbiam , zwłaszcza gdy wożę moją trójkę urwisów.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne widoki...Cudo! Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńWitaj,piękne zdjęcia...tęcza jak z bajki!
OdpowiedzUsuńW kwestii motoryzacji-ja mam skrzynię manualną,ale kilka lat temu zdarzało mi się jeździc ówczesnym autem mojego męża ze skrzynią automatyczną i teraz dałabym się pokroic za automat:-))) No,ale to rzecz gustu i pewnie przyzwyczajenia.
Pozdrawiam Cię pięknie i życzę udanego weekendu
Maja
Fajne klimaty:-)
OdpowiedzUsuńNieprawdopodobny widok! Garniec złota był pewnie schowany pod wodą- trzeba było nurkować! :)
OdpowiedzUsuńFajnie się tak na chwilę oderwać od miejsca zamieszkania - my na razie ze wzgledu na nasze maleństwo jestesmy uziemieni ale jak się wyrwiemy hahhah to będzie się działo.
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia - szczególnie to ostatnie.
OdpowiedzUsuńJak zaczęłaś pisać o tym garncu - to myślałam, że odnalezieni go będzie puentą - tego Ci życzyłam.