2 godziny temu jakaś gnida w ciężarówce wyłapała ślubnego w tak zwanym martwym punkcie.
Tak wygląda moje najukochańsze autko.
Ten gustowny ręcznik to brak szyby.
Ja chyba dostane szału Norweskie standardy naprawy są tak długie, że nie wiem czy miesiąc wystarczy.
Idę wściekać się dalej…
*
O!!! Faktycznie kłopot. Dobrze chociaż, że nikomu nic się nie stało.
OdpowiedzUsuńPomyśl!co ważniejsze !całe auto ?,czy cały mąż?auto da się wyklepać-więc nieę denerwuj się
OdpowiedzUsuńMarzenko mam tylko nadzieję że nie męczysz zabardzo Piotra ? Przecież on niewinny jest....
OdpowiedzUsuńKłopot, faktycznie... chciałam się też odnieść do Twojego poprzedniego wpisu, a raczej podpisać się pod nim obiema łapami :). Lubię patrzeć na komentarze na swoim blogu, bo to fajnie, jak komuś się chce napisać :) a ty zwerbalizowałaś to poczucie :)
OdpowiedzUsuńO kurcze! Ale najważniejsze, ze wszyscy żyją! To sa tylko rzeczy, drogie, ale jednak rzeczy ;) Pozdrawiam i trzymam kciuki za szybka naprawę!
OdpowiedzUsuńSusan
No jak można było!? Ciężarówką w primerę!?
OdpowiedzUsuńDobrze, że macie ręcznik! :)))
A tak bez żartów... Marzena, całe szczęście, że z Piotrem ok :)
Ja tam nawet wściekła nie byłam ale mieliśmy jechać do kraju....
OdpowiedzUsuń