A raczej buszuje w biały dzień na trawniku.
Wczoraj fotki szkodnika zrobił Danielek w Oslo.
Rudzielec zabrał ze śmietnika resztki , a że lubi luksus przytargał reklamówkę na środek ogrodu i tam rozpoczął ucztę.


Tutaj przygląda się sąsiadowi, który wyszedł z domu .


Popatrzyli na siebie i już, jadł dalej.
Boję się czy nie jest chory prosiłam syna żeby do niego nie podchodził. 
2 lata temu przez wakacje przychodziły do ogrodu borsuki.
Siadaliśmy na ławce i patrzyliśmy jak jedzą jakieś 2m od nas.
W ciągu dnia też się nie krępowały.
Normalna dzicz !:)
Jak dobrze pójdzie to w sobotę wracam do Oslo.
Muszę, bo moja wystawa zaczyna świecić pustkami synek sprzedaje radośnie po tym jak mu obiecałam procent hihihi.

4 komentarze:

Kasia i Sławek pisze...

Sliczny lisek. Ja mialam podobne zdarzenie tutaj w Anglii i to w miescie. Wyszlam wieczorem przed dom i patrze a tu srodkiem ulicy pomyka lis. Przecieralam oczy z wrazenia....tymbardziej, ze w poblizu nie bylo ani lasku ani parku. Pozdrawiam,

u Alojka pisze...

na szczescie po za wiewiorka, zajacem i sarenka innych spotkan nie mialam.Do odwaznych nie naleze.

bean pisze...

Z tego co wiem, dzikie zwierzęta podchodzące tak blisko do ludzi, mogą być chore na wściekliznę. I choć wyglądają milutko jak ten lisek, to trzeba uważać.
Marzenko, pozdrawiam i zapraszam do zabawy w "10".

Anonimowy pisze...

Hmmm procentek mowisz,to odrazu spakuj wszystko z domu bo do soboty nie duzo czasu a Danielek jak cos chce to osiagnie cel :)....LISEK cudny ale nie chcialabym go na swoim ogrodzie.Buski Beti.Wiki

Prześlij komentarz

Jest mi miło, że znalazłeś czas na napisanie kilku słów:)
Pozdrawiam Lacrima Marzena