Piątek dzień 7




Piątek dla muzułmanów to dzień świąteczny .
Nasz przewodnik ubrał galabije wszyscy stwierdzili, że tak powinien chodzić cały czas.
Ale nie  dla tego, że fajnie wygląda tylko, że w końcu można za nim nadążyć.




Tego dnia płyniemy małymi łódkami do wioski nubijskiej .
Jednak najpierw wycieczka do ogrodów.
To jest mąż przy fikusie Benjamina




Piotrowi udało się uchwycić gekona na palmie.




A ja mam kilka ujęć dudka.




Jeszcze tylko coś do picia i płyniemy dalej.
Hani w swoim żywiole, ten to może gadać godzinami.




Opowiadał nam o codziennym teraźniejszym życiu Nubijczyków ale też o ich historii.
Ja już doczekać się nie mogłam kiedy wezmę krokodyla na ręce .
I tak fotka ”gad z gadem”





Jak zawsze do picia herbata z hibiskusa lub mięty jak kto woli.
Zwiedzanie mieszkania.
 I idziemy do szkoły.
Normalnie trzeba mieć jakieś drobiazgi dla dzieci ale dzisiaj szkoła jest nieczynna a dzieci mają wolne.
Kolega nie przyłożył się do nauki cyferek i żona została poproszona o wykonanie kary.




Przez cały czas jest z nami kamerzysta, który nakręca film z rejsu.
Wracamy na ostatni posiłek.



Musimy się wymeldować i jedziemy dalej tym razem na dworzec kolejowy.
Noc spędzimy w pociągu do Kairu.
Pierwsze wrażenie?
 Koszmar kilka głębokich wdechów odszukanie butelek alkoholu i przejęcie komórki kierownika pociągu.



Potem już tylko zabawa. 
W przedziale wielkości pudełka po butach tańczyło 8 osób przy dźwiękach muzyki wydobywającej się z komórki kierownika pociągu.
Twierdził że tak jeszcze nikt się nie bawił.
Koło 23 koniec imprezy od rana znowu zwiedzanie.




Jak widać pościel okazała się biała a rano dostaliśmy smaczne śniadanie.
Podróż mimo wszystko udana.
Dobra rada, niestety już w kraju kupić kuszetki na miejscu nie było takiej możliwości.

4 komentarze:

mordka pisze...

Zapraszam do mnie po wyróżnienie :)

Anonimowy pisze...

Widzę, że ekstremalnie było na tej wycieczce, mam na myśli tę zwierzynę, którą odważyłaś się potrzymać, no i tę jazdę pociągiem ;)
elkaj

Lacrima pisze...

Elu w krokodylu zakochałam się dosłownie szkoda, że nie można takiego mieć w domu :)

Anonimowy pisze...

No tak, to teraz musisz zwrócić się do męża - krokodyla kup mi luby ;)może pod choinkę :)))
elkaj

Prześlij komentarz

Jest mi miło, że znalazłeś czas na napisanie kilku słów:)
Pozdrawiam Lacrima Marzena